Joachim Wloczyk, Rudolf Hyla

JOHANNES BRZEZINKA-PIERWSZY PROBOSZCZ SZEMROWIC

 

         Pośród wielu mieszkańców parafii Szemrowice, szczególnie jedna postać zasługuje na uwagę i pamięć następnych pokoleń. Jest nim ksiądz Johannes Brzezinka. Los sprawił, że wychowywał się w Szemrowicach i przez kilka lat był proboszczem szemrowickiej parafii. Przeszedł do historii jako pierwszy jej proboszcz.

          23 czerwca 1885 roku dwudziestopięcioletnia Pauline Brzezinka powiła w Ligocie Dobrodzieńskiej syna, któremu na chrzcie nadano imię Johannes. Jego ojciec był nauczycielem. Matka Pauline z domu Skarplik pochodziła z miejscowości Wallendorf w powiecie namysłowskim.

      

RODZICE JOHANNESA BRZEZINKA

Mały Johannes wychowywał się w Szemrowicach, gdzie ojciec podjął pracę w miejscowej szkole katolickiej jako jej kierownik. Świadczą o tym dokumenty dotyczące szkoły. Oprócz Johannesa na świat przyszło jeszcze sześcioro dzieci: Teresa, Maria, Jan, Konrad, Wiktor, Anna. Jednak nie wiadomo, którym z kolei dzieckiem w rodzinie Brzezinków był mały Johannes. Wydaje się, że otrzymały one dosyć dobre wykształcenie. Jego siostra Teresa prowadziła w latach 1898-1902 notatnik, w którym często ona, jej rodzeństwo lub znajomi wpisywali różne drobne utwory literackie (m.in. Schillera), z których część może być autorstwa Teresy. Zresztą, kiedy Johannes ukończył szkołę powszechną, to w wieku 12 lat, w 1897 roku, został wysłany na naukę do gimnazjum w Kluczborku, by po dwóch latach przenieść się do gimnazjum w Bytomiu. Tam 21 marca 1906 roku zdał egzaminy maturalne. Zaraz potem rozpoczął studia teologiczne na Uniwersytecie Wrocławskim. Miał tam już starszego kolegę. Był nim Teodor Moc z Warłowa, który studia na tym wydziale rozpoczął rok wcześniej. Wreszcie 22 czerwca 1911 roku przyjął we wrocławskiej katedrze uroczyste święcenia z rąk biskupa Bertrama, rozpoczynając kapłańską posługę. Po pięciu latach zdał we Wrocławiu egzaminy proboszczowskie, jednak jeszcze przez najbliższe 9 lat pełnił funkcję wikariusza w różnych parafiach Górnego Śląska.

         Zaraz po święceniach został skierowany do Królewskiej Huty (w latach 1911-1914), potem do Kostrzynia (do 1917), a następnie w Ziemięcicach (do 1919). Tam przez pierwsze półrocze 1919 roku był administratorem parafii po śmierci tamtejszego proboszcza Paula Rathmanna. Potem przeniesiony do parafii Jankowice w powiecie rybnickim. Zanim trafił do Szemrowic był jeszcze wikariuszem w Raciborzu i Sośnicowicach (powiat gliwicki). Wiadomość, którą otrzymał z rąk wrocławskiego biskupa Bertrama w drugiej połowie 1925 roku zapewne go bardzo ucieszyła. Miał pójść na swoją pierwszą parafię, a miały nią być jego rodzinne Szemrowice. Ucieszył się też z tego, że to właśnie tam założono parafię po kilkuletnich staraniach jej mieszkańców.

         Na tę chwilę mieszkańcy nowo utworzonej parafii, złożonej ostatecznie z Szemrowic, Warłowa, Kocur i Malichowa, czekali bardzo długo. Wcześniej wybudowali okazałą plebanię, bo był to jeden z warunków utworzenia parafii. Uroczystość wprowadzenia pierwszego proboszcza odbyła się 11 listopada 1925 roku, w dzień wyjątkowo pogodny jak na tę porę roku. Wczesnym popołudniem parafianie powitali swojego proboszcza w samym centrum Szemrowic przy pięknie wykonanej bramie, ozdobionej napisami i maryjnymi flagami. Następnie w procesji ze sztandarami wszyscy udali się na plebanię, gdzie nowy proboszcz został wprowadzony. Ks. Johannes Brzezinka wrócił do swojej rodzinnej miejscowości, ale jego rodzina już tam nie mieszkała. Ojciec po przejściu na emeryturę, w 1917 roku, przeprowadził się do Dobrodzienia, gdzie zmarł w 1921 roku. Nie wiadomo czy zamieszkała z nim na szemrowickiej plebani jego matka.

POWITANIE KS. BRZEZINKI PRZEZ PARAFIAN

UROCZYSTOŚĆ WPROWADZENIA PROBOSZCZA

Ks. Johannes Brzezinka został mianowany przez biskupa kuratusem. Miała to być jakby parafia na próbę. Pojawiały się pytania: czy parafianie zdołają utrzymać proboszcza. Samego proboszcza czekało zadanie budowania wspólnoty parafialnej od początku. Przede wszystkim trzeba było zorganizować życie parafialne, które zresztą parafianie znali z Dobrodzienia. Powstały organizacje kościelne męskie i żeńskie. Parafianie należeli też do licznych stowarzyszeń kościelnych, m. in. Towarzystwa Serca Jezusowego czy Arcybractwa Pocieszenia Najświętszej Marii Panny. Proboszcz zaczął aktywnie popierać czytelnictwo prasy kościelnej, powstały też zalążki parafialnej biblioteki. W Szemrowicach ks. Brzezinka był dokładnie pięć lat, do 28 listopada 1930 roku. Decyzją biskupią zostaje przeniesiony do parafii Zawada Książęca w dekanacie raciborskim, a osiem lat później do parafii Rudnik koło Raciborza. Mieszkańcom Zawady żal chyba było „oddawać” takiego proboszcza, bo przyjechali razem z nim do Rudnik 31 stycznia 1938 roku. jedna z żyjących jeszcze mieszkanek Rudnik była witać nowego proboszcza. Nowy proboszcz przywiózł do Rudnik swoją sędziwą matkę. Zmarła tam w kilka miesięcy później, 14 czerwca 1938 i została pochowana na cmentarzu w Dobrodzieniu. Ks. Brzezinka został w Rudniku dobrze przyjęty, a żyjący mieszkańcy szczególnie pamiętają go ze styczniowych dni 1945 roku, kiedy to na Śląsk wkraczali Rosjanie. Proboszcz jeździł po parafii, pocieszał ludzi i podtrzymywał na duchu, a tymczasem Rosjanie splądrowali całą plebanię niszcząc większość jego osobistych dokumentów.

Jako rudnicki duszpasterz zaczął coraz częściej chorować. W 1941 roku musiał przejść operację oka ze względu na postępującą jaskrę. Został nawet zwolniony przez biskupa z obowiązku czytania brewiarza. Zaczął cierpieć na choroby reumatyczne. Jednak najwięcej problemów miał z wymową. Nawet w 1938 roku część mieszkańców Rudnik była przeciwna objęciu przez niego parafii ze względu na wadę wymowy. Jednak w czasie nabożeństw często zapraszał ludzi by podchodzili bliżej ołtarza, by mógł być lepiej słyszanym.

Po zakończeniu wojny ks. Brzezinka w dalszym ciągu mógł pozostać proboszczem Rudnik. Złożył wniosek o weryfikację i dość szybko otrzymał obywatelstwo polskie. Jednak chyba on sam nie mógł się spodziewać tego, że niespodziewanie 13 września 1948 pod drzwiami plebani pojawią się agenci komunistycznej bezpieki. On wraz siostrą i służącą zostali zabrani na przesłuchanie, a drzwi plebani zapieczętowano. Ks. Brzezinka już do Rudnik nie powrócił. Decyzją władz został wywieziony do Niemiec. razem z nim wyjechała siostra i służąca, która potem wstąpiła w Berlinie do klasztoru. Ks. Brzezinka trafił do Niederorschel niedaleko Erfurtu, gdzie znalazł schronienie w tutejszym domu starców. w soboty i niedziele pomagał w tamtejszym kościele parafialnym. W liście do administratury biskupiej w Opolu pisał: „jestem bardzo dobrze schowany – nie mam żadnego starania o drzewo albo węgiel”. Cały czas miał jeszcze nadzieję wrócić do Rudnik, tęsknił też bardzo za „Śląskiem. Pozdrawiał Śląsk Opolski, naszą drogą ojczyzną”. Jeszcze w 1952 roku w liście do kurii w Erfurcie miał nadzieję, że kiedy „uregulują granice, to będę mógł wrócić do ojczyzny. Ale przeszły cztery lata i zostałem wyczerpanym i zmęczonym człowiekiem”. Oficjalnie zrezygnował z probostwa w Rudniku dopiero we wrześniu tego roku.

KLASZTOR W NIEDERORSCHEL

GRÓB KS. BRZEZINKI

Początkowo diecezja erfurcka nie miała pieniędzy by zatrudnić ks. Brzezinkę nawet jako wikarego, jednak stało się tak w dwa miesiące po przyjeździe Brzezinki do Niederorschel. Wkrótce też ks. Brzezinka zostaje proboszczem parafii pw. Św. Marii. Jednak coraz częściej skarży się na stan swojego zdrowia. Od 1952 roku często odwiedza lekarzy, którzy uważają, że powinien odejść na emeryturę. Nie tylko narzekał na dotychczasowe choroby, ale miał problemy ze słuchem. Narzekał też na zbyt wysokie ciśnienie. Nie mógł przez to należycie wykonywać swoich obowiązków duszpasterskich. Usilnie prosi więc biskupa o przeniesienie go na emeryturę. Otrzymuję pozytywną decyzję na swe prośby 1 kwietnia 1953 roku. Przeszedł na emeryturę, ale mógł pomagać w pracy swemu następcy. Niespodziewanie umiera na zawał serca półtora roku później, 15 października 1954 roku o godzinie 7 rano. Pogrzeb odbył się cztery dni później. Grób ks. Johannesa Brzezinki znajduje się tuż obok kościoła parafialnego w Niederorschel.

Ks. Brzezinka chyba szczególnie ukochał ziemię rybnicką, nie zapominając również o Szemrowicach i ziemi dobrodzieńskiej. Jego życie jest typowym przykładem losów człowieka wywołanych polityką nazistowskich Niemiec, a potem działań polskich władz komunistycznych wobec autochtonów Ślązaków. Do końca pozostał jednak wierny Śląskiej Ziemi.  

 

Źródła:

1.     Notatnik Teresy Brzezinki z lat 1898-1902,

2.     Dokumenty szkoły w Szemrowicach,

3.     Archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego, sygn. AAW II c 3 a,

4.     Internet,

5.     Archiwum Biskupie w Erfurcie,

6.     Archiwum parafii Rudnik,

7.     Zbiory prywatne autorów.